Tytuł

O Powstaniu Listopadowym z Wysockim w tle

Fragment wykładu Piotra A. Tusińskiego pt. "Piotr Wysocki – życie i ofiara dla Ojczyzny" przygotowanego z okazji 178 rocznicy wybuchu Powstania Listopadowego

Z początkiem listopada 1830 r. Policja wykryła Sprzysiężenie Podchorążych. W dniu 12 listopada miały miejsce pierwsze aresztowania wśród studentów, innych cywilnych uczestników spisku oraz podoficerów. 21 listopada Mikołaj I podjął decyzję o postawieniu w stan gotowości armii carskiej oraz oddziałów Wojska Polskiego. W tej sytuacji, po spotkaniu Komitetu Sprzysiężenia z Joachimem Lelewelem, wyznaczono datę wybuchu powstania na dzień 10 grudnia 1830 r.

Jednak 27 listopada spiskowcy dowiedzieli się, że Konstanty, pod presją cara, zgodził się na aresztowania wśród oficerów, podchorążych i polityków z Lelewelem na czele, w celu rozbicia Sprzysiężenia. Wieść o tym spowodowała przyspieszenie momentu wybuchu powstania na dzień 29 listopada 1830 r., czyli w poniedziałek, o godzinie 18. Plan powstania miał obejmować działania w 3 strefach na jakie podzielono Warszawę. Na południu miał dowodzić Wysocki, na północy Urbański, a w centrum Zaliwski. Miano otoczyć oddziały rosyjskie i zgładzić w Belwederze Konstantego. Sygnałem do wystąpienia miał być wywołany przez spiskowców pożar starego browaru na Solcu.



NOC LISTOPADOWA

Inicjacja powstania nie wypadła imponująco. Browar na Solcu został podpalony nieudolnie. Znak był mało widoczny. Zaliwski zwlekał z wystąpieniem, co osłabiło moment zaskoczenia wroga. Wysocki musiał wobec paniki i niezdecydowania wziąć inicjatywę w swoje ręce. Poderwał spontanicznie Szkołę Podchorążych. Elewi w liczbie 135 zaatakowali pobliskie koszary jazdy rosyjskiej, ale musieli się stamtąd bez powodzenia wycofać. Zamach na Konstantego nie udał się, książę uszedł z Belwederu cało. Podchorążowie posuwający się ku ulicy Wiejskiej zostali tam otoczeni przez kawalerię rosyjską, ale Wysocki – jak się okazało świetny i trzeźwy dowódca – poprowadził zwycięski kontratak. Wróg w "bitwie łazienkowskiej" był 15-krotnie silniejszy, a mimo to powstańcy przebili się do centrum. Na Placu Trzech Krzyży kolumna podchorążych napotkała generała Stanisława Potockiego, cieszącego się ogromnym mirem wśród żołnierzy Królestwa. Zaoferowano mu kierownictwo powstania. Generał odmówił. Podobnie uczynił spotkany koło Kościoła Św. Krzyża gen. Stanisław Trembicki. Został zatrzymany przez podchorążych, którzy po kilkunastu minutach, po nazwaniu ich przez generała mordercami, zastrzelili go w porywie gniewu. Koło Pałacu Namiestnikowskiego na Krakowskim Przedmieściu spotkano gen. Maurycego Hauke (znienawidzonego przewodniczącego sądu wojskowego, skazującego majora Łukasińskiego) i towarzyszącego mu płka Filipa Maciszewskiego. Ten ostatni wystrzelił do powstańców. Wysocki rzucił komendę: "pal". Obaj oficerowie padli martwi. Jakiś czas potem zabity został również, prawdopodobnie omyłkowo, gen. Józef Nowicki. Padł też na Placu Bankowym wspomniany wyżej gen. Potocki. Śmierci te, bratobójcze, ukazały już na samym wstępie tragizm wszczynanego powstania – generalicja nie zamierzała ani popierać zrywu ani stawać na jego czele. Tymczasem pod Arsenałem, gdzie dotarli podchorążowie, trwał bój kilku kompanii 4 i 5 pułku piechoty oraz ludu Warszawy z wojskiem rosyjskim. Po zdobyciu zbrojowni, Wysocki i Zaliwski pozwolili ludowi się uzbroić. W następnych godzinach to przede wszystkim ruchliwe oddziałki cywilów, opanowując większość Miasta, a nie bierna podstawowa masa wojska i stający na jego czele oficerowie, uratowali zdobycz Nocy Listopadowej.



POWSTANIE

Całą noc szukano kandydata na wodza powstania. Popularny generał napoleoński Józef Chłopicki odmówił. Insurekcja nie miała więc "głowy". Nazajutrz, 30 listopada, władzę przechwycili przeciwnicy powstania skupieni w rozszerzonym składzie Rady Administracyjnej. Chłopicki objął dowództwo nad wojskiem w Warszawie. Zaniepokojeni politycznym losem powstania cywilni uczestnicy Sprzysiężenia Podchorążych powołali w dniu 1 grudnia 1830 r. Towarzystwo Patriotyczne. Tymczasem układ między Radą Administracyjną a Konstantym ocalił doborowe oddziały rosyjskie, które w stanie nie naruszonym wycofały się do Rosji. Maurycy Mochnacki usiłował dokonać zamachu stanu i obalić Radę Administracyjną i Chłopickiego, ale 4 grudnia sprzeciwił się temu Wysocki, powstrzymując podchorążych. Następnego dnia Chłopicki ogłosił się dyktatorem powstania.



Na fali narastającej mimo to atmosfery powstańczej, z którą dyktator musiał się liczyć, zaproponował Wysockiemu awans na kapitana, ale ten odmówił. Tłum w Teatrze Narodowym nosił bohatera Nocy Listopadowej na rękach, który wcześniej nikomu nie znany, stał się w grudniu 1830 r. jednym z najpopularniejszych ludzi w Warszawie. Chłopicki nienawidził Wysockiego. Stąd 9 grudnia rozwiązał Szkołę Podchorążych. Elewów awansowano na stopień podporucznika i rozesłano do macierzystych pułków. Tym sprytnym pociągnięciem nastąpiło rozbicie "powstańczego gniazda", w którym Wysocki był najwyższym autorytetem, i które mogło by jeszcze odegrać swym zapałem rolę stymulatora powstania. Piotr utracił zaufanych podkomendnych, a sam nie otrzymał żadnego przydziału wojskowego i pozbawiono go na kilka dni wolności. Chłopicki na krótko aresztował też Zaliwskiego i Urbańskiego, jako "burzycieli", a następnie wysłał pierwszego z nich aż w augustowskie. W dniu 22 grudnia Wysockiego oddelegowano do województwa sandomierskiego na inspekcję tworzących się powstańczych "gwardii ruchomych". Przez miesiąc rezydował w stolicy województwa, w Radomiu, skąd pisał tęskne listy do jedynej wybranki serca Józefy Karskiej.

W dniu 18 stycznia 1831 r. gen. Chłopicki złożył dyktaturę, a w tydzień później Sejm Królestwa Polskiego zdetronizował cara Mikołaja I. Naczelnym wodzem powstania mianowano nieudolnego księcia gen. Michała Radziwiłła. Po ustąpieniu Chłopickiego Piotr Wysocki zostaje wezwany do Warszawy i awansowany w dniu 25 stycznia na kapitana, a w kilka dni potem mianowany – w istocie honorowym – adiutantem naczelnego wodza. Na początku lutego został oddelegowany do 7 pułku piechoty, w szeregach którego rozpoczął szlak bojowy w rozpoczynającej się po wkroczeniu wojsk carskich do Królestwa wojnie polsko-rosyjskiej.

Wysocki osłania odwrót gen. Franciszka Żymirskiego przez rzekę Liwiec, bije się 17 lutego pod Dobrem oraz 25 lutego pod Grochowem. Na początku marca nowy wódz naczelny gen. Jan Skrzynecki odznacza Wysockiego złotym krzyżem wojskowym i działając nie mniej przewrotnie niż wcześniej Chłopicki wysyła go z trudną misją kontrolną do, samowolnego momentami, zwycięzcy w bitwie pod Stoczkiem, gen. Józefa Dwernickiego. Dwernicki ze swą kawalerią naprzykrzał się Rosjanom w zamojskiem. Piotr Wysocki nie został jednak przez Dwernickiego dopuszczony do pełnienia misji kontrolera i wcielony do sztabu swojego oddziału. W kwietniu 1831 r. Wysocki, już jako major, bierze udział w nieudanej wyprawie Dwernickiego na Wołyń. Wraz z dowódcą i ocalałymi żołnierzami przekracza granicę Galicji, gdzie zostaje internowany przez Austriaków. Po drodze do obozu docelowego na Morawach z kolumny ucieka nocami do Królestwa aż 228 spośród 299 internowanych oficerów, wśród których znalazł się również nasz bohater.

Po powrocie, w dniu 25 maja Wysocki zostaje mianowany dowódcą organizującego się 10 pułku piechoty. Stacjonuje we wsi Oblasy pod Janowcem nad Wisłą, gdzie przez miesiąc szkoli swój rekrucki pułk. Tymczasem pod Ostrołęką ponosi klęskę gen. Skrzynecki. Sam Wysocki, w początkach lata włączony ze swym pułkiem pod komendę przegranego, popełnia błędy pod Serockiem, gdzie wskutek niedostatecznego rozpoznania ruchów wojsk rosyjskich, bierze ich pozorowane działania za przeprawę przez Bugo-Narew. Skrzynecki wycofuje wojsko do prawobrzeżnej Warszawy, na Pragę, gdzie spodziewa się ataku. Manewr wojsk carskich nad Bugo-Narwią, nad którymi komendę objął nowy dowódca, feldmarszałek Iwan Paskiewicz, był tymczasem potrzebny im do spokojnego przekroczenia w dniach 17-21 lipca Wisły na północy, nieopodal granicy pruskiej. Paskiewicz przystępuje do marszu na Warszawę od strony zachodniej.

Wysłany mu pospiesznie na przeciw gen. Skrzynecki, pod którego komendą dalej znajduje się 10 pp. Wysockiego, zachowuje się kunktatorsko, za co 12 sierpnia traci dowództwo naczelne. Na jego miejsce mianowano tymczasowo gen. Henryka Dembińskiego, który nakazuje wojsku cofać się na Warszawę. Tymczasem, na niepokojące wieści z frontu w dniu 15 sierpnia, lud stolicy wznieca żywiołowy bunt. Lud dopuszcza się samosądów na podejrzanych o zdradę i szpiegostwo oficerach i szpiclach. Premierem zostaje gen. Jan Krukowiecki, który tłumi zamieszki na ulicach miasta i miast je przygotowywać do obrony podejmuje ofertę Paskiewicza przystąpienia do rozmów. Piotr Wysocki stacjonuje w tym czasie na warszawskiej Woli, cierpi na ostre zapalenie spojówek. Lewica z Mochnackim na czele, wzburzona postawą Krukowieckiego, proponuje Wysockiemu zamach stanu. Major, jak zwykle lojalny, odmawia. Krukowiecki, świadomy niepopularności rozmów kapitulacyjnych, postanawia złagodzić ich odium nazwiskiem Wysockiego, który zostaje włączony do kierowanej przez gen. Ignacego Prądzyńskiego delegacji.

Rozmowy z Paskiewiczem kończą się jednak fiaskiem, bowiem Sejm odrzuca warunki rosyjskie. Warszawa w tej sytuacji przygotowuje się do obrony przed spodziewanym atakiem Paskiewicza. Główne umocnienia polskie, raczej solidne, ale bardzo rozciągnięte, zbudowane zostały na Woli. Siły polskie liczyły 35 tys. żołnierzy i 192 działa. Wojska carskie były dwukrotnie liczniejsze i dysponowały aż 360 armatami. Dowództwo polskie z Krukowieckim na czele, spodziewając się tego iż atak rosyjski nie skieruje się na umocnioną Wolę, lecz na nieufortyfikowany Mokotów, tam zgromadziło główne siły. Tymczasem natarcie rosyjskie w dniu 6 września 1831 r. poszło na Wolę. Dowodzenie polskie przedstawiało dalej wiele do życzenia. Wystąpiły błędy w koordynacji. Część oficerów spędziła poprzedzającą szturm noc nie przy swych oddziałach, lecz na hulankach. Krukowiecki, zdradziecko wręcz, nie śle odsieczy obrońcom Woli. Piotr Wysocki bije się dzielnie.

Przedziera się z jednym ze swych batalionów na najbardziej zagrożony odcinek. Zostaje ranny i złożony po opatrzeniu w kościele wolskim. Paskiewicz przełamuje tymczasem po kilku godzinach obronę Woli i wdziera się do stolicy. Major Piotr Wysocki zostaje wzięty do niewoli, niezwłocznie zidentyfikowany i natychmiast oddzielony od reszty jeńców.

Literatura:
1. Gajewski Aleksander, Związki Piotra Wysockiego z ziemią warecką, Biuletyn
1. Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Naukowego T. XVII: 1980 z. 4, s.19-21
2. Łepkowski Tadeusz, Piotr Wysocki, Wyd. 2, Warszawa 1981
3. Tokarz Wacław, Sprzysiężenie Wysockiego i Noc Listopadowa, Warszawa 1980
4. Zajewski Władysław, Powstanie listopadowe 1830-1831, Warszawa 1998